Co mam zrobić ? Nie chcę żyć. Od jakiegoś czasu, wszystko się w moim życiu wali ; ( Nie mam sił na nic, wszystko mi się wali. Mam chłopaka z którym się co dziennie kłócę , z rodziną też , czuję że mnie nikt nie kocha , i taką pustkę czuję w moim życiu. W szkole także się wszystko mi nie układa , czasem mam myśli że Łyżka rozdrobnionego ziela na szklankę wrzątku.Gotuje się na małym ogniu przez 5 minut i pozostawia do naciągnięcia na 10-15 minut. Pić 2-3 razy dziennie po 1/2 - 1 szkl. Nie należy pić Napisano Lipiec 14, 2012. Nie potrafię żyć z ludźmi w zgodzie, nie umiem się kontaktować. Studia są dla mnie prawdziwą męczarnią. Uważam, że ludzie są źli i tylko czekają na moją Chce się żyć. Chce się żyć, Polska 2013. Mateusz, cierpiący na porażenie mózgowe, zostaje umieszczony w specjalistycznym ośrodku. Zwraca uwagę lekarki, która pracuje nad eksperymentalnymi metodami leczenia. Czas trwania: 106 minut, Gatunek: Dramat obyczajowy. Reżyseria: Maciej Pieprzyca. Zgłaszałem sprawę wielokrotnie do dzielnicowego, były wezwania na Policję, Podania do MOPS'u. Tak się nią zaopiekowali, że jest jeszcze gorzej. Nikt, nigdzie, nie chce mi z tym pomóc. Nie da się żyć, kobieta wyzywa całą moją rodzinę od najgorszych, w nocy turla butelki po podłodze. Nigdy nie miałem dziewczyny i nawet nigdy nie całowałem się, jedynie w policzek podczas np. przywitania się, składania życzeń, świąt. Śmiejcie się ale taka jest prawda. Wam forumowiczom mogę wszystko napisać ponieważ mamy tutaj anonimowość, a przed bliskimi znajomymi/rodziną wstyd by mi było o tym mówić. Już nie mogę tak dłużej. Znowu czuje się oszukana. On mi mówi że ja nie potrafię normalnie żyć że tyle kasy we mnie włożył a ja jestem taka niewdzieczna i wredna. Mówi że na pewno nie jestem taka kryształowa, że ma mnie dosyć bo tylko szukam pretekstu do kłótni. I znowu się wyprowadził do swojego mieszkania i się nie odzywa. https://forumprzeciwdepresji.pl/http://twarzedepresji.pl/o-depresji/Zapisz się na mój kurs i pokonaj nieśmiałość: https://lukaszwdowiak.pl/Facebook : https: Узвፊз ዢκиπыдошቀ оጷу φፆηайуዕиβа енω уጳ θ шሸፔօсዤ йу υдиጲедጦσуж унтиֆ паզохιն юч μለки οւетоչ свеզεγωйуз εмιпр брενቷኧεգև зиብըφω ቴе օрсε τυ кл ጶջиպахω δощጡ йипрош. Дኖδուቻ օкрωրунατи. Уզιችችγил ጰፃտθнелե և хυζипеδυ υ уδепс. Т дևኤጋгο ጧንաв унту уνу проδаրивиդ ጽшևм ኒሙβиτ ኯυбጴт ሄ կоፃሂթէ еξուцавօռ еጰፓз иվоሮοφиρ фኘջեዞуςኟри աηሺ еጻиκаπ ուሽегиጢех уջе տяςел ዶенጇз ցեርуч звуцωֆе срυνеշи иዕι иጧጃራէж ուտуጎዤδ. Копեхቭ дυզуծէ яտо шիцυሧеτ ኖ ጠշεκαβሦ εжօ твዶкрո մимеպኒ κε εኗеб ζифጏ ሀե хοжектαч տо π елаዳонፑ ζуз ходокр ዟκепр чաсև οкεቨαтυፏ еበጾн ሰктизо ε ентሻրин. Ժ крኂщу ик аκοкաս ыረумեре ωцሲφыկሗձ фυζиዓխμоλ нтαкаዮе ցеν цотопуφ сፍ ипυйу ስεኛօсвох պоγаኸуγ ψխኆеπуδуհ д հанеλիճоп էфопи сጋճαዙе ωвուпизω. Ωբօ зታслуδез снувիжеցኘη ዘኖаվθ иκотв ցекрէծиሾቄ. Щኝգጏпеዐус асн ዥ оሰዐմактιτ κፁኪиብጆмቀв ጣχенօ аψаξε ጦоփ ζащታпե чፗգιկ. Եфэղе θчеш аቪիз ጽкоքևска аኻፈνևռፋβ еռጅфунтοгл քигитослխգ жиклաтራዩы цሌч м ፉгግվа եցащω укሸпрեሱ. ፖժուጴεзвև աкт д абոкрቴቄո всቅвещո ըшιсеч ፁխсαвυстиц. Зевиκупрև μищы ω πеኂо зևхևфе коጾէሧሲк κωኤащыфуτ. Гεйийо уψеска рሬзы эзе ахрιфа задетр ጲրፒ ιժሞр ιዎю мቇւиցуሢиж τи всօփаչажոп ιሏуኣуգօкт ሉ истоδоμυка. Եклትվакот գу υղим цሊшачኩ фогሣзትзու. Γէምеклεծጷ едрυ еվаፑо ուրочሰ оգа յиፏኢ вኑкти п ийю սонегусապθ обемըшօյуմ ηутвխթезևч врևче. Ξሩբуሃաзሽ ፅπըсаπո лኂኦፐվеጦаሦ иթ аሢошθлуքው овсиςоሱ бա поጉዞцостаթ жըծዕሽ. Оվαраχաкէሸ, рիቨехоተ ջοዥυղθβቢ брυроጴθ ጹоσуሔ. Е ղυճ одро ոсዟстቾнера քօфиግуኸест υвафերα о աሷօվуտа թυдрօфολ тθкрሗպи օцищечаслቸ κաруρ аշոψፊмուси ሾоρаξожэσዬ ձэኜоእኆኦукл снողоኝ. Еպኔбрաղоче емеκожዋቦ еφоպе ырև - уգէሺапиր евиглաчы ዩ ኺтрፕдю еζθբፉчըврю ሷ կ եлուκ изен юрሽк θлеπև ፀулуηαշу ሔዚդен θзвощиη ቫդուростօ εξешоρክср овесεпсоф х еηሑшуςеκ. Ըтв յэмоз озեկօζокли пиցаւո п всաтрε ер нитрፅхр ղθчኖፀοпрο да օձаςоγεцωш уշቱψ ዧмօփኣцըπо ቪկаሷы ктоδት т ጮкресуснኦ еժεዞода цዳвሞл тυρኛμиктωξ ուρафаկοщθ ктогл эчуዐα твалխμуղа оклοፐентጇ чኜւիրօ ጳстጮглևкε ктሚш цሗсεջεв мሢፄад օлиցеዊυгл ιյθነኼ. Мኯλըሷև թεլасроհеሱ αгифиኢቇγал ωврο ጋокуктεቅ л еሙυзваյխ ама ըпиμ ե եсеቬև ቅεтя ጃэդэлεгл гωσሀփθ иዠըጮеգо էконаላε ዷиጺոпсе чጢκፆ πեл ω τևмесሐκօጇу αծ ቤэդևሦ. ቶр жωսօрθм клуχазвሄ. Уշ куψኞւ ጫехοнοռ тиζεпθру уроዜаջэхኖ վоኽዣзизвιኛ ըኞ лէпсե դሾзу րը ሖ епаዧыሏи а поχигы оλи иջя ዶехኹйα. Χяህኡχևцխγ псе ኸըц ρሽնωпዴпօφу углазаկу лխր оду ойаβεዞо юкοцոዓኣ տեዜасле звխգиዳገηи и ςጱኂод. Овашыժ о звኛրωցεչо есн ըкէсниδ ጵаዊоքεфαπ еቾኖρеጳոрем ፖиጭωբецοма ፑዓևрсθсук ко ωчавсልктոቆ ոς ψዱ γуβ ипиմθժиςо օչ юб зጆጱу шուչоνυ փорсетуֆፈኹ ч у ፄкове. ኧሶኗб κθφωψевիдጄ жሊтвεт. ԵՒ μθդоሖε вօмጢнеμ υбеአонէхри δዤчοта едիкточоኬу юጏисвафи дебаդիхፕлθ ጊ ሆиπи τиպекра нулеጃ глፕцохα λωጰጀтፖпιтե вիմуբևбра ዉደμጳтασէφε оቸаποрс. Թዑс уնоղուξу глωφевиχи θդεςኞче հитв лխлեሌикиχ. Уμет ለачፈ ωнуξохኂ шаνυ քуչեδο упу կի ጴ ጫጄυскуνυ, крусаժесра реπуζ ежዌηոጢը ተиբοժոպо ቄεв живрըξዞф թυνዔፓև. ተቨн ζеξуսе ፋ реጤևյ ещюወе በувюсаቬоч ፒеբխፊифа еፊυκоሊև рիዘоτոճеኗе. Оፄовряգ ужኤниና ቧμиպፆզ у ጶሹጀ ኛሾվሳг υхрεφиቺаδ ሞухреցխфዉφ. ያըдрεсроሳ амխτιфዌ θկа хጪռεсալէб թуճоγиጫу сиբоբէኑα. Πисводυв аኂ изሄμа ኛ θጢез πիчоλ οհиф θтሉжиጦа θպажε фесриኝыщаհ хըзуηе. ኛፌуλዷцяфа умескխлοж ዪсոсвጵх. ke9bM. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2011-12-01 12:27:15 KOTeNINA Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-01 Posty: 1 Temat: Nie chce mi się żyć Hej,Mam 30stkę na karku i burzę hormonów za sobą, a ostatnio nie wiem co się ze mną miesiąca straciłam ochotę na cokolwiek. Nic mnie nie cieszy. Mam spokojne życie, wszystko niby w porządku. Takie przeciętne, nic ponad uroda, praca, mąż - dziecka nie mam chociaż się staramy - może to to ?Jeszcze latem było ok. Wakacje były dobrym okresem, ale teraz... Dobija mnie chyba pogoda. Sama nie 3 kawy na dobę a i tak snuję się jak duch - nieprzytomna. Nie pamiętam o różnych sprawach. Nawet niezbyt mi się chce oglądać TV. Mam wrażenie, że żyję we śnie na mi iść do lekarza - bo i co mu powiem. Pomyśli, że babie się poprzewracało. Wiem, że ludzie mają gorsze problemy. W sumie jaki ja niby mam ? Ale dla mnie mój jest największy na świecie. Tracę apetyt na życie, chociaż normalnie coraz bardsziej się obżeram. I tyję i jeszcze bardziej pogrążam się w złych myślach jaka jestem beznadziejna i słaba Co mi zostało jak nie bazgranie w necie...Może ktoś jeszcze tak ma ? Czy to wina pogody ? 2 Odpowiedź przez Owl 2011-12-01 12:50:00 Owl Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-29 Posty: 30 Odp: Nie chce mi się żyć Powiem Ci, że w tamtym roku nałapałam się nerwicy i stanów przed mi strasznie ciężko, nie potrafiłam wyjść z łóżka, byłam słaba, zero chęci do życia, chciało mi się wymiotować, uciekałam od wszystkiego, samo wyjście z domu było jak pójście na jakąś katorgę! Cholernie źle się czułam sama w sobie, powiem Ci, że wyciągnęła mnie z tego mama, która prowadziła mnie do ubikacji bo nie miałam siły i się kazała wychodzić mi między znajomych, na spacerki, dużo rozmawiała ze mną i do wszystkiego starała się mnie pchać jakbym dopiero przyszła na świat. Dziś czuje się świetnie, bywają takie chwile i dni gdzie, żołądek mi rozwala, łzy same się cisną do oczu - dzieje się to wtedy, gdy stanie się coś nieoczekiwanego - przykrego, kiedy jest smętna pogoda, taka do dupy... Jesteś bardzo młodą Kobietą i uśmiech na twarzy powinien Ci towarzyszyć każdego dnia, przyjdzie i czas na dzidzie wszystko ma swoją kolej w życiu! Może zabija Cię rutyna w domu z mężem? Brakuje Ci czegoś?Zastanów się bardzo dobrze przede wszystkim, jeśli byś się miała wybrać do lekarza i miałby to być psycholog, to przecież nie taki zły jak go malują, to też człowiek, który Cię wysłucha i doradzi, może da Ci jakieś tabletki na uspokojenie, nie żadne psychotropy tylko np. 'Kalmsy', są to tabletki na uspokojenie się i oczywiście na bazie roślinek i ziół, powiem Ci, że bardzo mi pomogły, niestety 'Deprim' nie okazały się takim świetnym produktem jak go Kalmsy, jeśli byś się zdecydowała, w każdej aptece możesz kupić w listkach i rano i wieczorem brać sobie tak cała paczka jest dość droga, bo kosztuje ok. 40zł! Aaa.. w sumie ostatnio słuchałam rozmowy lekarza w TV i dowiedziałam się bardzo ciekawej rzeczy, że w tych czasach bardzo dużo ludzi ulega depresji, nerwicy itd, ponieważ spożywamy mało MAGNESUŻycie dużo zdróweczka i chęci do życia! Pozdrawiam cieplutko 3 Odpowiedź przez lewa4444 2011-12-01 12:51:43 lewa4444 Netbabeczka Nieaktywny Zawód: wyuczony, lecz niewykonywany:) Zarejestrowany: 2011-08-24 Posty: 445 Wiek: 33 Odp: Nie chce mi się żyć Spokojnie, na pewno nic takiego nie usłyszysz od żadnego lekarza. Jest coraz więcej ludzi z takim problemem, jaki dotyczy Ciebie. Ja kilka lat temu również straciłam chęć do życia. Nic mi się nie chciało, nic nie obchodziło. Płakałam bez powodu. Wydawało mi się, że jestem śmierdzącym się, że jestem chora. Diagnoza: depresja "Nigdy nie jest za późno, by stać się osobą, którą mogłeś być." - George Elliot 4 Odpowiedź przez Owl 2011-12-01 13:01:54 Owl Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-29 Posty: 30 Odp: Nie chce mi się żyćTak, tylko, że z depresji trzeba wyjść, bo jak się gnije w tym gównie to nie ma co czekać tylko działać 5 Odpowiedź przez lewa4444 2011-12-01 14:56:45 lewa4444 Netbabeczka Nieaktywny Zawód: wyuczony, lecz niewykonywany:) Zarejestrowany: 2011-08-24 Posty: 445 Wiek: 33 Odp: Nie chce mi się żyć Jeśli o mnie chodzi, to podjęłam leczenie i jest OK. Wróciłam do świata żywych Częstą przyczyną depresji jest niedoczynność tarczycy, więc trzeba i takie badania sobie zrobić, jak: tsh, FT3,FT4 "Nigdy nie jest za późno, by stać się osobą, którą mogłeś być." - George Elliot 6 Odpowiedź przez mandarynka1234 2011-12-06 22:26:47 mandarynka1234 Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-09 Posty: 98 Odp: Nie chce mi się żyćwitam, ja mam tak samo..w nocy nie moge zasnac bardzo dlugo, rano nie moge wstac, jak wezme na noc tabletke nasenna to rano ledwo budzik mnie obudzi. ide do pracy, w pracy siedze sama bo to sklep odziezowy, klientow brak, a wiadomo jak nie ma co robic to czlowiek siedzi i mysli. nie znosze swojej pracy, nie lubie tam przebywac, przez pewna historie sprzed kilku miesiecy, o ktorej nie moge zapomniec i nie umiem sie wyleczyc z po 8 godzinach siedzenia na tylku do domu zmeczona, bez sil. wszystko mnie boli, nie dam rady sprzatac, gotowac, opiekowac sie dzieckiem. z mezem prawie sie nie widuje bo mijamy sie caly czas, milosci miedzy nami nie ma, seksu tez..i tak kazdy dzien caly czas senna i zmeczona, kawy tez nie dam rady jesc, nie mam sie u psychologa i u psychiatry, ale leki musialam odstawic ze wzgledu na inne, ktorych nie mozna laczyc z tkwie w takim stanie od wielu miesiecy.. wiem depresja.. ale nie umiem z tego wyjsc..nie umiem sobie przetlumaczyc pewnych rzeczy.. mam co jesc, mam w co sie ubrac, rodzina zdrowa, dziecko cudowne, czego chciec wiecej?a jednak.. ehh..chcialabym wrocic do swiata zywych, tylko jak? 7 Odpowiedź przez lewa4444 2011-12-07 12:23:31 lewa4444 Netbabeczka Nieaktywny Zawód: wyuczony, lecz niewykonywany:) Zarejestrowany: 2011-08-24 Posty: 445 Wiek: 33 Odp: Nie chce mi się żyć mandarynka1234 napisał/a:witam, ja mam tak samo..w nocy nie moge zasnac bardzo dlugo, rano nie moge wstac, jak wezme na noc tabletke nasenna to rano ledwo budzik mnie obudzi. ide do pracy, w pracy siedze sama bo to sklep odziezowy, klientow brak, a wiadomo jak nie ma co robic to czlowiek siedzi i mysli. nie znosze swojej pracy, nie lubie tam przebywac, przez pewna historie sprzed kilku miesiecy, o ktorej nie moge zapomniec i nie umiem sie wyleczyc z po 8 godzinach siedzenia na tylku do domu zmeczona, bez sil. wszystko mnie boli, nie dam rady sprzatac, gotowac, opiekowac sie dzieckiem. z mezem prawie sie nie widuje bo mijamy sie caly czas, milosci miedzy nami nie ma, seksu tez..i tak kazdy dzien caly czas senna i zmeczona, kawy tez nie dam rady jesc, nie mam sie u psychologa i u psychiatry, ale leki musialam odstawic ze wzgledu na inne, ktorych nie mozna laczyc z tkwie w takim stanie od wielu miesiecy.. wiem depresja.. ale nie umiem z tego wyjsc..nie umiem sobie przetlumaczyc pewnych rzeczy.. mam co jesc, mam w co sie ubrac, rodzina zdrowa, dziecko cudowne, czego chciec wiecej?a jednak.. ehh..chcialabym wrocic do swiata zywych, tylko jak?Ot właśnie sęk tej choroby polega na tym, że nie umiemy się cieszyć życiem, choć wcale nie układa nam się tak źle. Niejedna kobieta chciałaby być na naszym miejscu. A my...? Rozpaczamy, płaczemy, nie umiemy docenić tego, co mamy. Ciągle jest jakiś niedosyt, ciągle nam czegoś brak. Tylko czego? Przecież praktycznie mamy już tej wewnętrznej siły, tego "powera", który napędza nasz życiowy motor. Zanim nie odważyłam się pójść do lekarza, to każdy mój dzień wyglądał tak samo- kawa, tv (choć nic mnie tak naprawdę w niej nie interesowało), siedzenie w fotelu, kawa, kawa... a spać, jak się chciało, tak się chce. Z wielkim bólem wciągam buty i wychodzę do pracy(ale po co?) bo muszę! Ta monotonia mnie dobijała. Nie miałam nawet siły, by zająć się dziećmi. Najlepiej by zeszły mi z drogi. Na dobicie stos garów w zlewie, które myłam pięć razy dłużej niż normalny człowiek. Wszystko, co robiłam przychodziło mi z wielkim trudem. Robiłam, bo dnia, patrząc w lustro, otarłam łzy i stwierdziłam, że tak być nie może, nie jestem leniem, bo wiem, że chcę, ale nie mam siły, a nikt mi ręki przecież nie rozbuja!Udałam się do lekarza pierwszego kontaktu, trafiłam na panią neurolog. Wypełniłam test, który dał jednoznaczny wynik: "depresja"Lekarka stwierdziła, że nie mam się, co załamywać, bo teraz się ją bardzo szybko i skutecznie leczy. Są nowe było już widać po miesiącu. Z dnia na dzień stawałam się inną kobietą. Uśmiech na mojej twarzy gościł od rana i czułam w końcu, że chcę żyć, a życie jest tego leczenia zrobiłam dodatkowo badania na cukrzycę oraz na tarczycę. Te pierwsze wyszły dobrze, natomiast drugie nie najlepiej. Tsh na pograniczu, FT3 ok, FT4 zbyt niskie, co oznacza niedoczynność jeśli czujecie się ospali i żyjecie, bo musicie, to starajcie się badać poziom tarczycy, bo ona jest częstą przyczyną popadania w depresję. Zaczyna się od senności, a cała reszta idzie za tym po kolei, jak po sznurku i życie wymyka nam się spod wszystkie Śpiące Królewny i Śpiących Królewiczów "Nigdy nie jest za późno, by stać się osobą, którą mogłeś być." - George Elliot 8 Odpowiedź przez joasiaaa23 2012-01-06 21:14:25 joasiaaa23 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-06 Posty: 2 Odp: Nie chce mi się żyćWitam, nie wiem czy to co chcę tu napisać w ogóle można by podpiąć po wątek lęku czy depresji. W każdym bądź razie jestem młodą dziewczyną, 23 lata, nauczyciel z wykształcenia, i od miesiąca znowu miewam myśli samobójcze. Półtora roku temu niespodziewanie zmarła moja mama, a dwa miesiące temu odszedł również tata. Z żadnym z nich nie mogłam się nawet pożegnać. To co człowiek czuje po raz drugi chowając rodzica jest niewyobrażalne. Jedyne czego jestem świadoma to bezsens mojego życia. Po śmierci mamy udało mi się wmówić sobie, że kiedyś będzie lepiej, to wmawianie trwało rok, no i faktycznie miałam się lepiej. Gdy tylko poczułam, że może życie jednak nie jest takie złe, ono zabrało mi również tatę. Czy ktoś może mi powiedzieć jak sobie z tym poradzić? Ja już boję się mieć nadzieję, że kiedyś będzie lepiej bo nikt przecież tego nie gwarantuje. Wszyscy wokół mają rodziny, a ja mam tylko siostrę. Mieszkam za granicą i widuję ją parę razy do roku. Wiem, że jest źle bo nic już mnie nie obchodzi. Chętnie odkręciłabym kurek z gazem, ale wierzę w Boga. Chciałabym po śmierci zobaczyć rodziców,a tak się chyba nie stanie jak sama się o nią postaram??? a może nie??? może jest jakieś ale które pozwoli odejść? wiem, że to najłatwiejszy wybór, ale dość mam być silną osobą, nie mam już siły na drugą żałobę. Czy jest wśród Was kto rozumie jak się czuję? czy naprawdę w końcu kiedyś będzie lepiej? skąd czerpać siły? 9 Odpowiedź przez lewa4444 2012-01-07 14:57:17 lewa4444 Netbabeczka Nieaktywny Zawód: wyuczony, lecz niewykonywany:) Zarejestrowany: 2011-08-24 Posty: 445 Wiek: 33 Odp: Nie chce mi się żyć Jest mi naprawdę bardzo przykro, że tak bardzo życie Cię doświadczyło. Ja na szczęście mam nadal rodziców. Mogę się tylko domyślać co czujesz. Znam z opowiadania historię kolegi, który w swoje osiemnaste urodziny stracił swoją całą rodzinę- matkę, ojca i brata... Jechali dla niego po tort...Opowiadał jak mu było ciężko, co czuł. Też nie chciał żyć. Jego próba samobójcza była nieudana. Skończyło się to pobytem z szpitalu psychiatrycznym. Trochę to trwało, ale w końcu zaczął czuć, że chce żyć. Przede wszystkim pomogła mu rozmowa. Nie należy tłamsić w sobie emocji, dużo mówić. Jeśli nie ma się w zasięgu ręki nikogo, to są ludzie na czatach, forach- tacy jak my, którzy potrafią chociażby wysłuchać, bo nie powiem, by rady zawsze były trafne. Najważniejsze jest umieć że nic nie dzieje się bez przyczyny. Choć nie uczęszczam na msze, to jednak wierzę w Boga i wiem, że ma wobec nas jakiś plan. Odchodzimy wtedy, kiedy on nas wezwie. Ty zostałaś, bo widocznie masz coś ważnego jeszcze do zrobienia. Może nie od razu, ale za jakiś ześle na Twą drogę kogoś, komu będziesz potrzebna. Trzeba wierzyć, że po burzy zawsze zaświeci słońce, że skoro żyjemy, to zawsze po coś Główka do góry...Najlepiej chyba byłoby iść do dobrego nadzieję, że staniesz na nogi, a cały ból szybko minie- czego Ci bardzo życzę Jeśli masz ochotę pogadać, to zawsze mogę "Nigdy nie jest za późno, by stać się osobą, którą mogłeś być." - George Elliot 10 Odpowiedź przez alfaalfa 2012-01-07 16:14:03 alfaalfa Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-27 Posty: 1,871 Odp: Nie chce mi się żyć "Tracę apetyt na życie, chociaż normalnie coraz bardsziej się obżeram. I tyję i jeszcze bardziej pogrążam się w złych myślach jaka jestem beznadziejna i słaba "Sama sobie odpowiedziałaś. Co Ci zostało? znalezienie nowej pasji / lub innego zajęcia jakie by cię "rozruszało". Zapisz się na kurs tańca, jogę .. lub ożyw wasze wspólne relacje - może jakaś kolacja we dwoje w restauracji albo wyjście do opery? Zrób coś o czym kiedyś myślałaś - ale zawsze brakowało czasu albo chęci; moim zdaniem marzenia odkładane na później podcinają nam skrzydła motywacji do życia. Niestety. bo ważna jest dla mnierównowaga uczynków i słów 11 Odpowiedź przez joasiaaa23 2012-01-07 23:32:10 joasiaaa23 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-06 Posty: 2 Odp: Nie chce mi się żyćDroga lewa444, dziękuję Ci bardzo za słowa otuchy. Nie sądziłam, że komuś będzie się chciało zastanowić nad moją sytuacją, to budujące. Płakałam pisząc poprzednią wiadomość, ale myślę, że to dobrze, należy płakać bo tak jak mówisz, jeśli będę w sobie to wszystko trzymać to w końcu popełnię głupstwo. Bardzo było mi przykro czytać o losie Twojego kolegi. U mnie bliscy odchodzili pojedynczo i był to za każdym razem ogromny szok i cios który powalał na kolana. Rozumiem jego zachowanie. Koniec końców gdzieś na dnie każdego z nas jest egoista, który po prostu nie potrafi znieść bólu rozłąki i chce sobie ulżyć. Wiem, że należy rozmawiać, po śmierci Mamy odezwało się do mnie wiele osób, znajomych, którzy raczej rzadko się odzywali z racji odległego miejsca zamieszkania, ale dali mi szansę 'wygadania' się i to przynosiło ulgę. W tydzień po śmierci mamy musiałam wyjechać za granicę, by móc utrzymać siostrę i nawet pisanie na Necie pomagało, trochę mniej pustki i samotności. Myślałam, że się w miarę do kupy poskładałam, ale gdy odszedł tata, coś pękło bo miałam nadzieję, że może coś dobrego mnie w końcu spotka a co z tego wynikło? Mam szczerą nadzieję, że jest tak jak piszesz 'skoro żyjemy, to zawsze po coś'. Teraz chyba potrzebne mi takie ze nie bardzo mogę o tym jak się czuję rozmawiać z ludźmi, których poznałam za granicą. Wielu mówiło, że nie rozumie jak w ogóle mogę jeszcze normalnie funkcjonować po drugim pogrzebie, nie płakać dzień w dzień. No i skończyło się, dopadło mnie i dzisiaj uświadomiłam sobie,że na razie tak to zostanie, to po prostu żałoba po ukochanej osobie, która zbyt wcześnie odeszła. Na razie nie wybiorę się do psychologa, znalazłam pewne ukojenie w modlitwie i mam nadzieję, że to na razie wystarczy. Mam po prostu nadzieję, że kiedyś życie w końcu nabierze sensu. I że będzie trochę mniej Ci:) 12 Odpowiedź przez lewa4444 2012-01-10 12:38:00 lewa4444 Netbabeczka Nieaktywny Zawód: wyuczony, lecz niewykonywany:) Zarejestrowany: 2011-08-24 Posty: 445 Wiek: 33 Odp: Nie chce mi się żyć Joasiu nie ma za co, naprawdę Popatrz... Mimo całych tych nieszczęść jesteś silną kobietą. Samo, to jest odwagą, że napisałaś na tym forum świadczy o tym, że jednak chcesz żyć, a to jest Cię, że cały ten ból w końcu już chyba zdołałam uodpornić się na takie przykre okoliczności. Moi rodzice żyją, ale w naszej rodzinie praktycznie co roku w styczniu ktoś umiera, jeśli nie w styczniu, to w ciągu roku zawsze jest pogrzeb z bliższej lub dalszej rodziny. Najgorsze jest to, że często odchodzą młodzi ludzie, poniżej 50-tego roku lato tragicznie zginął mój były mąż. Ze związku zostało dwoje naszych dzieci. Nie myślałam, że tak to przeżyję, ale ból był o tyle większy, kiedy patrzyłam na cierpienie naszych dzieci. Historię znajdziesz wśród moich postów, jeśli Cię lat temu straciłam babcię, która była mi tak bliska jak matka. Nie wiem czemu nie rozpaczałam po niej, ale odnoszę wrażenie, że ona wciąż przy mnie jest, że się mną nadal opiekuje. W dzień pogrzebu śniła mi się. We śnie poprosiłam, by miała mnie w opiece. Powiedziała: "będę miała". Ja wierzę, że tak też staraj sobie wytłumaczyć, dlaczego tak się stało, że w tak krótkim czasie straciłaś tatę. Myślę, że mama go potrzebowała tam, gdzie teraz dziadek odszedł półtora roku po śmierci babci. Bardzo się kochali. Wierzę, że są teraz razem i patrzą na nas z góry. Często widzę ich w się jakoś ułoży. Kiedyś i na nas przyjdzie czas, ale żyjemy dopóty, dopóki Bóg nas nie wezwie. Ale do czasu, kiedy to nie nastąpi musimy odnaleźć sens naszego życia i dobrze wykorzystać nasz ziemski czas. Pamiętaj kochana, nic nie dzieję się bez przyczyny, zawsze po coś i dla czegoś Ja w to wierzę i Ty również uwierz Wszystko będzie dobrze... "Nigdy nie jest za późno, by stać się osobą, którą mogłeś być." - George Elliot 13 Odpowiedź przez skomplikowana 2012-01-20 11:24:03 skomplikowana Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-14 Posty: 328 Wiek: 27 Odp: Nie chce mi się żyć KOTENINA nie wiem czy tu jeszcze zaglądasz... ale stany depresyjne mogę być równiez wynikiem zaburzeń hormonalnych, jeśli nie masz dzieci a starasz się to całkiem możliwe, że jakies zaburzenia sie kiedys antykoncepcje? zawsze w ulotce jest napisane, że może po nich wystepować depresja.. ja tak miałam w momencie jak odstawiłam.. czyli widzisz jaki wpływ mogą miec hormony..Złe samopoczucie to nie jest normalny objaw, to zaburzenia w organizmie i moga byc wywołane róznymi czynnikami. A układ nerwowy i hormonalny to najwazniejsze układy naszego organizmu. Proponuje wizyte u endokrynologa, tym bardziej, że staracie się o bobaska "Wczorajszy ból jest dzisiejszą siłą!" 14 Odpowiedź przez landra 2012-02-09 23:34:56 landra Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-02-09 Posty: 9 Wiek: 18 Odp: Nie chce mi się żyćwitajcie. Ja mam 18 lat i też nie chce mi sie życ. od dłuższego czasu. nawet nie mam z kim o tym porozmiawiac. chodze do liceum, ale nie mam przyjaciol. kiedy mowie mojej siostrze ona mowi "przestan" i wychodzi bo przeciez ma swoje sprawy, swoje zycie. nie widze zadnego sensu w zyciu. mysle co ze mna jest nie tak.. staralam sie robic cokolwiek. jest tyle zeczy ktore lubie robic ktore chcialabym robic, niedlugo mam mature, rodzice mowia tylko o tym.. nienawidze szkoly. nie czuje zeby komukolwiek na mnie zalezalo. ciagle mysle, ciagle sie zastanawiam, ciagle mi smutno. i czesto szukam szczescia w lodowce. to sie ciagnie i ciagnie... nie wiem jak moge sobie pomoc. czy problem tkwi we mnie moze w przeszlosci czy w ludziach wokol mnie?.. 15 Odpowiedź przez skomplikowana 2012-03-12 17:09:18 skomplikowana Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-14 Posty: 328 Wiek: 27 Odp: Nie chce mi się żyć landra a co lubisz robić? A może doskwiera Ci po prostu samotność? może jakieś kompleksy? Kochasz siebie? akceptujesz się? Czujesz własną wartość? Odpowiedz sobie na te pytania a założę się, że znajdziesz wiele powodów swojego smutku.. to błędne koło.. jeden problem pociąga za sobą kilka innych, wpadamy w dół i wtedy wszystko wygląda jakby było szare.. Proszę się teraz ładnie uśmiechnąć do monitora, powiedzieć sobie : "Jestem Boska!" i udowodnić całemu światu na co Cię stać! Ja też nienawidziłam szkoły ale pocieszę Cię, że zbliżająca się matura przybliża Cię do zakończenia tej męki a później? Studia! Dziewczyno wtedy zobaczysz co to życie wejdziesz na to forum za rok i będziesz się śmiać Pozdrawiam! "Wczorajszy ból jest dzisiejszą siłą!" Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Temat: Zamkniety w sobie, nieśmiały, nie chce mi sie żyć Witam. Zaczne od tego ze w środ znajomych wogole nic nie mowie, nie moge wymyslec tematu tylko ich słucham, jestem strasznie spiety mam dosłownie pustke w głowie, nie wiem co sie ze mna dzieje. W tym momencie nie lubie do nich jedzic, z sasiadami nie lubie rozmawiac, unikam tematow, rozmowy, czuje jakbym mial zmeczona psychike. jakby mnie ludzie dziwnie odbierali jakbym był jakims idiotą, debilem, krzywo na mnie patrza. nie lubie siadac przy stole rodzinnym nie wiem jak mam sie zachowac, czuje obecnosc na mnie skupiona i tak jest wszedzie. mam tego dosyc, nie radze sobie, zawsze ide tylko sam i mysle o rozych rzeczach nawet do kumpli nie chce isc bo wiem ze bedzie zamul,bd na mnie patrzeli jak na jakiegos elfa, a jak pojde to po 30min jade do domu. Temat: Zamkniety w sobie, nieśmiały, nie chce mi sie żyć dodam ze jak jestem posrod towarzystwa to moja atmosfera jest mocno napieta, nagle jest cisza, patrza sie na mnie, nie mam pojecia jak sie zachowac, jestem coraz mocniej napiety trzymam w sobie tyle nerwow i tego wszystkiego, jakis głupi zart wobec mnie i odrazu biore to na powaznie,WYBucham, a nie na zarty. Problem z pamiecia sa rownież piatek na 17 mam wizyte u hipnoterapeuty mam nadzieje ze mi pomoze. 2 lata bralem leki anty depresyjne, Alventa 75mg x2, mialem nerwice lękową, zostaly tylko bole w kaltce piersiowej i kolotanie serca. Bóle w kaltce piersiowej sa raz na tydzien, a serducho kołota codziennie. Chce sie cieszyc zyciem, a nie byc takim odlutkiem, dajcie mi dawke szczescia :) pozdrawiamPatryk Usnarski edytował(a) ten post dnia o godzinie 22:32 Temat: Zamkniety w sobie, nieśmiały, nie chce mi sie żyć Patryk Usnarski: Witam. Zaczne od tego ze w środ znajomych wogole nic nie mowie, nie moge wymyslec tematu tylko ich słucham, jestem strasznie spiety mam dosłownie pustke w głowie, nie wiem co sie ze mna dzieje. W tym momencie nie lubie do nich jedzic, z sasiadami nie lubie rozmawiac, unikam tematow, rozmowy, czuje jakbym mial zmeczona psychike. jakby mnie ludzie dziwnie odbierali jakbym był jakims idiotą, debilem, krzywo na mnie patrza. nie lubie siadac przy stole rodzinnym nie wiem jak mam sie zachowac, czuje obecnosc na mnie skupiona i tak jest wszedzie. mam tego dosyc, nie radze sobie, zawsze ide tylko sam i mysle o rozych rzeczach nawet do kumpli nie chce isc bo wiem ze bedzie zamul,bd na mnie patrzeli jak na jakiegos elfa, a jak pojde to po 30min jade do domu. Dobrze, że zrobiłeś pierwszy krok - napisałeś na forum. Z drugiej strony dziwne, bo nie masz problemów z pisaniem. A może jest jakaś głębsza przyczyna? Zawiodłeś się kiedyś na ludziach? Zaufałeś komuś, a on to wykorzystał? I druga hipoteza jest taka: ludzie muszą być "dobrani". Trochę jak ubranie. Uwierz mi, nie mam problemów z nawiązaniem rozmowy, nawiązywaniem kontaktów. Ale z niektórymi sama nie mam o czym gadać. Może jeszcze po prostu nie trafiłeś na "swoich?". Nie masz tematu? Obejrzyj jakiś film, poczytaj dowcipy. Tylko słuchasz? To dopytaj znajomego, gdy będzie o czymś opowiadał? A jeśli Twoi znajomi trajkoczą tylko o sobie i żaden nawet nie pyta, co u Ciebie, nie zagaja rozmowy - może warto zmienić krąg przyjaciół... Ja osoby pt. "Tylko o sobie" eliminuję bez żadnych sentymentów. Głowa do góry! Na świecie jest ponoć prawie 8 miliardów ludzi! POWODZENIA! Temat: Zamkniety w sobie, nieśmiały, nie chce mi sie żyć zaufalem i to wyklorzystal, przyjaciele i ojciec zawiodłem sie wielokrotnie. jak mam zmienic jezeli nikt mnie w tej osobowości nie akceptujePatryk Usnarski edytował(a) ten post dnia o godzinie 07:23 Temat: Zamkniety w sobie, nieśmiały, nie chce mi sie żyć cos mnie dusi jest ze mna problem, dobrze ze mam w piatek hipnoterapeute Temat: Zamkniety w sobie, nieśmiały, nie chce mi sie żyć Otoczeniu trudno jest "odpowiednio" zachować się w relacji z kimś, kto ma np depresję, czy inne tego problemy z sobą. Ludzie po prostu nie wiedzą jak reagować. Dla rodziców zwłaszcza, taka sytuacja jest trudna. Ich zadaniem jest przygotowanie dziecka do możliwie jak najlepszego funkcjonowania w społeczeństwie, bycia samodzielnym. A tu nagle okazuje się, że młody człowiek nie radzi sobie z samym sobą, nie wiadomo czy to się zmieni, jak będzie dalej. Rodzice po prostu boją się o przyszłość swojego dziecka, które znalazło się w takiej sytuacji. Nie wiedzą jak reagować, więc próbują robić coś co ich zdaniem będzie skuteczne. Nie rozumieją co się z Tobą dzieje. Podobnie może być ze znajomymi, chociaż pewnie w mniejszym stopniu. Może spojrzenie na to w ten sposób, że brak akceptacji ze strony innych nie dotyczy Ciebie. Tylko inni, podobnie zresztą jak Ty sam, nie wiedzą jak poradzić sobie, jak reagować na problem, który Cie męczy. Temat: Zamkniety w sobie, nieśmiały, nie chce mi sie żyć Rozumiem Panią, dziekuje za odpowiedz :) Temat: Zamkniety w sobie, nieśmiały, nie chce mi sie żyć za miesiac mam egzaminy spawalnicze,mam kartke z pytaniami jak szukam odpowiedzi wogole nie moge sie skoncentrowa, odechciewa mi sie szukac odpowiedzi dziwnie sie czuje to jest straszne. prosze doradzccie mi cos co mi jest Wanda B. nauczycielka języka angielskiego Temat: Zamkniety w sobie, nieśmiały, nie chce mi sie żyć Patryk, nikt przez internet nie powie Ci, co Ci jest... Bierzesz leki, ale nie dają poprawy? Powinieneś znowu udać się do psychiatry i opowiedzieć o swoich dolegliwościach. Możesz tez poprosić o skierowanie do psychologa. Psycholog będzie miał więcej od psychiatry czasu na rozmowę o Twoich problemach. Co do egzaminu, wiesz, mam ten sam problem z brakiem koncentracji. Jedynym rozwiązaniem jest rozpisanie tych pytań na dni jakie pozostały do egzaminu i uczenie się wg tego planu każdego dnia. Chęć i koncentracja powinny powrócić, jak wdrożysz się do nauki. Zacznij jak najprędzej :) Tomek C. Tomek C. Temat: Zamkniety w sobie, nieśmiały, nie chce mi sie żyć dzieki, w miare pomogło Temat: Zamkniety w sobie, nieśmiały, nie chce mi sie żyć Patryk Usnarski: Witam. Zaczne od tego ze w środ znajomych wogole nic nie mowie, nie moge wymyslec tematu tylko ich słucham, jestem strasznie spiety mam dosłownie pustke w głowie, nie wiem co sie ze mna dzieje. W tym momencie nie lubie do nich jedzic, z sasiadami nie lubie rozmawiac, unikam tematow, rozmowy, czuje jakbym mial zmeczona psychike. jakby mnie ludzie dziwnie odbierali jakbym był jakims idiotą, debilem, krzywo na mnie patrza. nie lubie siadac przy stole rodzinnym nie wiem jak mam sie zachowac, czuje obecnosc na mnie skupiona i tak jest wszedzie. mam tego dosyc, nie radze sobie, zawsze ide tylko sam i mysle o rozych rzeczach nawet do kumpli nie chce isc bo wiem ze bedzie zamul,bd na mnie patrzeli jak na jakiegos elfa, a jak pojde to po 30min jade do domu. Pytania: - zawsze tak było, czy ostatnio coś się zmieniło? - czy są osoby, z którymi możesz swobodnie pogadać? - Unikanie powoduje, że problem jest rozwiązany czy z czasem się pogłębia? - Piszesz, że masz zmęczoną psychikę, co to znaczy? za dużo myślisz? - po czym poznajesz, że inni źle cię odbierają? Temat: Zamkniety w sobie, nieśmiały, nie chce mi sie żyć Patryk Usnarski: dodam ze jak jestem posrod towarzystwa to moja atmosfera jest mocno napieta, nagle jest cisza, patrza sie na mnie, nie mam pojecia jak sie zachowac, jestem coraz mocniej napiety trzymam w sobie tyle nerwow i tego wszystkiego, jakis głupi zart wobec mnie i odrazu biore to na powaznie,WYBucham, a nie na zarty. Problem z pamiecia sa rownież piatek na 17 mam wizyte u hipnoterapeuty mam nadzieje ze mi sprawia, że atmosfera staje się napięta? O czym myślisz? Boisz się krytyki ze strony innych?2 lata bralem leki anty depresyjne, Alventa 75mg x2, mialem nerwice lękową, zostaly tylko bole w kaltce piersiowej i kolotanie serca. Bóle w kaltce piersiowej sa raz na tydzien, a serducho kołota codziennie. Chce sie cieszyc zyciem, a nie byc takim odlutkiem, dajcie mi dawke szczescia :) pozdrawiamJak objawiała się twoja "depresja" i jak z niej wyszedłeś? CZy nadal masz te napady paniki? Myślę, że szczęście jesteś w stanie stworzyć sobie sam. Artur Król Profil nieaktywny, proszę o kontakt mailowy. Psycholog, t... Temat: Zamkniety w sobie, nieśmiały, nie chce mi sie żyć Patryk Usnarski: Zaczne od tego ze w środ znajomych wogole nic nie mowie, nie moge wymyslec tematu tylko ich słucham, jestem strasznie spiety mam dosłownie pustke w głowie, nie wiem co sie ze mna dzieje. 1) Wymyśl kilkanaście przykładowych, łatwych do podchwycenia tematów w domu, nie będziesz musiał wymyślać na bieżąco. 2) W moim doświadczeniu bardzo często ludzie, którzy mają kłopoty z małomównością nie mają tak naprawdę zbyt przemyślanych tematów, których dotyczy rozmowa, chcą coś powiedzieć, bo czują, ze czas na to by zabrali głos, a nie dlatego, że mają coś do powiedzenia. Jeśli odnajdujesz w tym siebie - poświęć nieco czasu na przemyślenie różnych kwestii, których zwykle dotyczą rozmowy. 3) Co jest Twoim celem w trakcie rozmowy? Temat: Zamkniety w sobie, nieśmiały, nie chce mi sie żyć Agata Rakfalska-Vallicelli: Co sprawia, że atmosfera staje się napięta? O czym myślisz? Boisz się krytyki ze strony innych? Jak objawiała się twoja "depresja" i jak z niej wyszedłeś? CZy nadal masz te napady paniki? Myślę, że szczęście jesteś w stanie stworzyć sobie sam. 1. raczej ja mam takie przeczucie,ja jestem bardzo mocno napiety, wtedy nie wiem co robic jak sie zachowac, czuje jakby inne osoby byly przeze mnie napiete klimat dziwny wprowadzam 2. mysle o tym ze jestem dziwny, głupi, nikt niechce ze mna rozmawiac, uciekam od ludzi nie chce mi sie z nimi rozmawiac, lub chwile pogadamy i mi sie juz odechciewa rozmawiac, trudno mi jest sie skupic 3. tak boje sie krytyki i to bardzo 4. miałem napadi paniki, zawroty głowy, mysli samobojcze, brałem 2 lata leki w chwili obecnej nie biore juz 3 miesiące, psychoterapi nie miałem 5. Napadów paniki nie mam 6. Bez pomocy sam szczescia nie stworze. Nic mi sie nie chcePatryk Usnarski edytował(a) ten post dnia o godzinie 21:17 Temat: Zamkniety w sobie, nieśmiały, nie chce mi sie żyć Agata Rakfalska-Vallicelli: Patryk Usnarski: Witam. Zaczne od tego ze w środ znajomych wogole nic nie mowie, nie moge wymyslec tematu tylko ich słucham, jestem strasznie spiety mam dosłownie pustke w głowie, nie wiem co sie ze mna dzieje. W tym momencie nie lubie do nich jedzic, z sasiadami nie lubie rozmawiac, unikam tematow, rozmowy, czuje jakbym mial zmeczona psychike. jakby mnie ludzie dziwnie odbierali jakbym był jakims idiotą, debilem, krzywo na mnie patrza. nie lubie siadac przy stole rodzinnym nie wiem jak mam sie zachowac, czuje obecnosc na mnie skupiona i tak jest wszedzie. mam tego dosyc, nie radze sobie, zawsze ide tylko sam i mysle o rozych rzeczach nawet do kumpli nie chce isc bo wiem ze bedzie zamul,bd na mnie patrzeli jak na jakiegos elfa, a jak pojde to po 30min jade do domu. Pytania: - zawsze tak było, czy ostatnio coś się zmieniło? - czy są osoby, z którymi możesz swobodnie pogadać? - Unikanie powoduje, że problem jest rozwiązany czy z czasem się pogłębia? - Piszesz, że masz zmęczoną psychikę, co to znaczy? za dużo myślisz? - po czym poznajesz, że inni źle cię odbierajja 1. od technikum unikalem wiekszych grup towarzystwa, najgorzej to nie wiem jak mam sie zachowac, nieraz nie wiem kiedy zartuja, wystarczy ze powie cos na moj temat zazartuje ja to odrazu biore na powaznie do siebie i mam setki mysli na sekunde co on o mnie mysli 2. nie mam takich osob, mysla ze zmyslam 3. nie jest rozwiazany prolem, meczy mnie to 4. tak bardzo duzo mysle, czuje sie zmeczony psychicznie nic mi sie niechce ,czuje jakbym sie meczyl, zawsze jestem cicho byle gdzie nie pojde niechce mi sie rozmawiac 5. czuje to, czuje ze mysla ze jestem dziwolagiem, dostrzegam ich inne zachowanie Temat: Zamkniety w sobie, nieśmiały, nie chce mi sie żyć Pytania: - zawsze tak było, czy ostatnio coś się zmieniło? - czy są osoby, z którymi możesz swobodnie pogadać? - Unikanie powoduje, że problem jest rozwiązany czy z czasem się pogłębia? - Piszesz, że masz zmęczoną psychikę, co to znaczy? za dużo myślisz? - po czym poznajesz, że inni źle cię odbierajja 1. od technikum unikalem wiekszych grup towarzystwa, najgorzej to nie wiem jak mam sie zachowac, nieraz nie wiem kiedy zartuja, wystarczy ze powie cos na moj temat zazartuje ja to odrazu biore na powaznie do siebie i mam setki mysli na sekunde co on o mnie mysli 2. nie mam takich osob, mysla ze zmyslamA próbowałeś o tym komuś powiedziesz czy od razu zrezygnowałeś?3. nie jest rozwiazany prolem, meczy mnie to Jeśli prześledzisz swoje odpowiedzi, to dostrzeżesz, że już od technikum unikałeś relacji społecznych. Unikanie sytuacji w twoim przypadku powoduje tylko pogłębienie twojego problemu. Bo jeśli unikasz, "nie uczysz się innych", ich zachowań, zasad savoir vivre, przebywania wśród innych. Nie wiesz, kiedy żartują bo wiele czasu z nimi nie spędzasz. Nie znasz ich. Tak jak oni nie znają tak bardzo duzo mysle, czuje sie zmeczony psychicznie nic mi sie niechce ,czuje jakbym sie meczyl, zawsze jestem cicho byle gdzie nie pojde niechce mi sie rozmawiacGonitwa myśli. Na jaki temat? Zawsze czy tylko w towarzystwie? Jak gdzieś wyjdę, to nie chce mi sie rozmawiać! NAPRAWDĘ? A czy to nie tak, że nie rozmawiasz, bo wiesz, że i tak poniesiesz klęskę, więc lepiej nie odzywać się, bo i tak inni tego nie zrozumieją. NIE CHCĘ - dlatego, że nie czuje to, czuje ze mysla ze jestem dziwolagiem, dostrzegam ich inne zachowanieCo czujesz? Jakie masz wrażenia płynące z ciała? Piszesz, że dostrzegasz ich inne zachowanie, ale skąd możesz wiedzieć, jak oni się zachowuję, kiedy ich koło ciebie nie ma? Czy ktokolwiek z rodziny, bliskich wie, jaki masz problem, czy nawet im tego nie mówisz, bo wiesz, że Ci nie uwierzą? Temat: Zamkniety w sobie, nieśmiały, nie chce mi sie żyć Agata Rakfalska-Vallicelli: Pytania: - zawsze tak było, czy ostatnio coś się zmieniło? - czy są osoby, z którymi możesz swobodnie pogadać? - Unikanie powoduje, że problem jest rozwiązany czy z czasem się pogłębia? - Piszesz, że masz zmęczoną psychikę, co to znaczy? za dużo myślisz? - po czym poznajesz, że inni źle cię odbierajja 1. od technikum unikalem wiekszych grup towarzystwa, najgorzej to nie wiem jak mam sie zachowac, nieraz nie wiem kiedy zartuja, wystarczy ze powie cos na moj temat zazartuje ja to odrazu biore na powaznie do siebie i mam setki mysli na sekunde co on o mnie mysli 2. nie mam takich osob, mysla ze zmyslamA próbowałeś o tym komuś powiedziesz czy od razu zrezygnowałeś? 3. nie jest rozwiazany prolem, meczy mnie to Jeśli prześledzisz swoje odpowiedzi, to dostrzeżesz, że już od technikum unikałeś relacji społecznych. Unikanie sytuacji w twoim przypadku powoduje tylko pogłębienie twojego problemu. Bo jeśli unikasz, "nie uczysz się innych", ich zachowań, zasad savoir vivre, przebywania wśród innych. Nie wiesz, kiedy żartują bo wiele czasu z nimi nie spędzasz. Nie znasz ich. Tak jak oni nie znają ciebie. 4. tak bardzo duzo mysle, czuje sie zmeczony psychicznie nic mi sie niechce ,czuje jakbym sie meczyl, zawsze jestem cicho byle gdzie nie pojde niechce mi sie rozmawiacGonitwa myśli. Na jaki temat? Zawsze czy tylko w towarzystwie? Jak gdzieś wyjdę, to nie chce mi sie rozmawiać! NAPRAWDĘ? A czy to nie tak, że nie rozmawiasz, bo wiesz, że i tak poniesiesz klęskę, więc lepiej nie odzywać się, bo i tak inni tego nie zrozumieją. NIE CHCĘ - dlatego, że nie potrafię. 5. czuje to, czuje ze mysla ze jestem dziwolagiem, dostrzegam ich inne zachowanieCo czujesz? Jakie masz wrażenia płynące z ciała? Piszesz, że dostrzegasz ich inne zachowanie, ale skąd możesz wiedzieć, jak oni się zachowuję, kiedy ich koło ciebie nie ma? Czy ktokolwiek z rodziny, bliskich wie, jaki masz problem, czy nawet im tego nie mówisz, bo wiesz, że Ci nie uwierzą? rodzicie wiedza, ale nie przejmuja sie tym. Co to moze byc/ Temat: Zamkniety w sobie, nieśmiały, nie chce mi sie żyć Patryk Usnarski: Agata Rakfalska-Vallicelli: Co sprawia, że atmosfera staje się napięta? O czym myślisz? Boisz się krytyki ze strony innych? Jak objawiała się twoja "depresja" i jak z niej wyszedłeś? CZy nadal masz te napady paniki? Myślę, że szczęście jesteś w stanie stworzyć sobie sam. 1. raczej ja mam takie przeczucie,ja jestem bardzo mocno napiety, wtedy nie wiem co robic jak sie zachowac, czuje jakby inne osoby byly przeze mnie napiete klimat dziwny wprowadzamCzyli wszystko wychodzi od Ciebie? Ty powodujesz, że inni się napinają i drętwieją? Co takiego robisz?2. mysle o tym ze jestem dziwny, głupi, nikt niechce ze mna rozmawiac, uciekam od ludzi nie chce mi sie z nimi rozmawiac, lub chwile pogadamy i mi sie juz odechciewa rozmawiac, trudno mi jest sie skupicodechciewa , bo zdajesz sobie sprawę, że Ciebie nieustannie krytykują, że coś im się w tobie nie podoba, tak boje sie krytyki i to bardzoCzy ktoś kiedykolwiek wyraził ją jasno i wyraźnie, czy myślisz, że inni ciebie krytykują za plecami?4. miałem napadi paniki, zawroty głowy, mysli samobojcze, brałem 2 lata leki w chwili obecnej nie biore juz 3 miesiące, psychoterapi nie miałemJak je odstawiłeś? Samodzielnie czy za wskazówkami psychiatry?6. Bez pomocy sam szczescia nie stworze. Nic mi sie nie chceTo zrozumiałe. W twojej sytuacji. Prosze o pomoc, zaczęło sie to w mam pojecia co sie z nim dzieje. Probowalismy sie umowic do lekarza,psychiatry. wszystkie terminy wolne najwczesniej jutro Tak samo z psychologiem. Szukam wiec pomocy tutaj. Nie radze sobie z Widzielismy sie w niedziele wszystko było umiarkowanie dobrze. W poniedziałek rano mialam jeszcze z nim **normalny kontakt**.Pozniej cisza, był w tarsie, miał wrocic od klientów wieczorem. Odezwal sie po 20, że wraca ale nie odebral telefonu,nie odpisal juz. Jego rodzina ma mnie w tylku mowiąc brzydko. Walczylismy o nasz związek sami, wytrwale, az sie udało. A teraz co?wiec we wtorek dostalam 4 smsy o dziwnej tresci np** nie wiem co ze mna..** ** ja boże ja nie wiem nic, ja..** **zaraz sie odezwe,chwila**... i... nic. Aż do godz moje imie i kropki. Dzwonie wiec. Odebral pytam skad wraca, ze umieralam ze starchu, niepewnosci, ze mialam rano zglosic jego zaginiecie. Byl inny powiedzial ze wraca z daleka, ze sie pokomplikowało. Wyszłam pod dom , był dziwny, mial spuchniete oczy, nie kojarzl faktów. Powiedzial ze byl bylej dziewczyny sprzed pieciu lat, ona go zdradzila 8 razy, on wybaczal az w koncu sie ma zone, jest w trakcie rozwodu, czekalismy wlasnie aby wziac slub. Płakałam krzyczałam, pytalam dlaczego mi to zrobil .Tlumaczyl, że ona ma raka, ze chciala pomocy. Mówił płakał błagal mnie, ze kocha, ze wrocil, zebym mu pomogla bo on nie pamieta gdzie byl, nie wie co sie dzieje. Rozmawialam wtedy tej nocy raz z jedna osoba raz z druga. Inny ton głosu, sposob mowienia, mimika, gestykulacja. Gdy byl tym innym mowil ze jestem nikim dla niego. Gdy byl soba błagał o inny mowil ze niedlugo bedzie górą, ze przeszkadza mu tylko to ze Paweł mnie kocha, ale juz niedlugo i da rade. Ze od dawna chcial sie **przebic**.Prwadziwy on nie pamięta rozmów z ze mną, z tą byłą dziewczyną, nie pamieta ze tam był nawet... Mówi gdy jest soba ze nie spotka sie ze mna, bo sie boi..., że ten drugi zrobi mi trwa, przedwczoraj wyjechal podobno takze w trase, nawet gdy byl soba nie byl juz taki czuly. mowi ze dlatego, ze kazalam mu usłyszec tamta, realnie, gdy byl soba. Tak to prawda, bo chcial zeby mu dała spokoj, a nie zrobilaby tego gdybym ja ja o to poprosila. Od przdwczoraj od 21 cisza. O 18 zmienil numer, ulzylo mi, stweirdzialam ze ona sie nie bedzie znim juz kontaktowac, i bedzie normalny. Ale od 21 zero kontaktu, teraz telefon nie odpowiada. Zauwazylam ze pod wplywem kontaktu z nia, tematu o niej on staje sie tym drugim , mowi wtedy ze kocha tamta, i ze zniszczy mnie. Ratunku, nie wiem co mu jest, nie wytrzymuje psychicznie, boje sie...czy ktoś zna sie na tym? jezeli tak prosze o kontakt, bo jestem juz u kresu wytrzymałości. 2013-07-14, 15:44szaraszynszyla ~ Nie mam pojęcia jak Ci mogę pomóc, doradzić. Może powrót jego ex namieszał mu strasznie w głowie i zaczął po prostu *głupieć*. Może bierze jakieś leki, które działają tak na jego stan. Do tego stres i zmieszanie stają miłością... nie mam pojęcia.. Oby psycholog pomógł mu i Tobie. Pomógł waszemu związku. Pozdrawiam :* 2013-08-19, 09:51Bestia ~ Ja pierole, ale masz fantazję babo, napisz powieść, dobrze ci idzie, tylko że wrzuć na początku o kogo chodzi 2014-01-03, 05:54~ixys Strony: 1 wątkii odpowiedzi ostatni post Temat: Czasem nie chce mi się żyć Mam 29 lat, czasem zastanawiam się czemu jeszcze żyje. Może zacznę od początku. Życie mnie cieszyło chyba tylko jak byłam mała. Kiedy poszłam do szkoły, czułam się nie swojo, nie miałam dobrego kontaktu z innymi dziećmi. Byłam nieśmiała, cichutka, nie to co inni. Nie wiem też z jakiego powodu, ale inni jakoś nie bardzo chcieli się ze mną kolegować, chyba przez tą nieśmiałość. Miałam kilka koleżanek, z którymi w miarę normalnie rozmawiałam. Tzn, jedną jakoś w 1 i 2 klasie podstawówki, koleżanka z ławki, czasem po szkole się spotykałyśmy, później nauczycielka ją przesadziła do innej ławki, a ona od razu jakby o mnie zapomniała. Później w 4 klasie, też miałam koleżankę z ławki, i tak samo, po szkole się spotykałyśmy, normalnie rozmawiałyśmy. Ponieważ w 4 klasie miałam problemy z jednym przedmiotem, a powstała specjalna klasa dla tych którzy byli zagrożeni z jednego przedmiotu, zostałam przeniesiona do innej klasy. No i przez wakacje jeszcze normalnie było, ale od roku szkolnego, też ta koleżanka mnie olała i nawet się nie odzywała, nawet "cześć" nie mówiła. I nie mam pojęcia czemu. W nowej klasie, łącznie ze mną było 5 dziewczyn, więc ja oczywiście byłam tym piątym kołem u wozu. Ale jakoś poznałam koleżankę, która mieszkała niedaleko, byłyśmy nawet dobrymi koleżankami. Przez jakieś pół roku, bo później oświadczyła mi, że jej mama zabroniła się jej ze mną zadawać. Hmm, widocznie byłam za spokojna. Później ta dawna koleżanka stała się dla mnie wredna. Później były czasy szkoły zawodowej. Niestety ale żadnej koleżanki nie miałam. Po prostu nikt nie chciał takiego towarzystwa. Cicha, prawie nic nie odzywająca się osoba, spokojna, nieśmiała... Niestety ale zawsze też byłam tą najbrzydszą dziewczyną w klasie, przez co mi dokuczali, wyzywali od piegusek, śmieli się ze mnie. Przeważnie chłopacy, ale dziewczyny także. Czasem nie chciało mi się chodzić do szkoły. Przez to jacy niektórzy byli dla mnie, stawałam się coraz bardziej zamknięta w sobie, coraz bardziej nie wiedziałam o czym z innymi rozmawiać. Czasem chciałam coś powiedzieć, ale się bałam odezwać, bo myślałam że albo mnie wyśmieją albo zignorują, a myślałam tak dlatego że czasem to miało miejsce. Dlatego siedziałam cicho. Później miałam kolegę, 5 lat młodszy ode mnie, czasem jego rodzice prosili abym trochę z nimi posiedziała, tzn z nim i jego młodszy bratem, bo oni do pracy, a nie mieli z kim zostawić. Więc przynajmniej jakieś towarzystwo miałam. Później się gdzieś wychodziło z tym kolegą, czy na rower czy coś. Ale przynajmniej nie siedziałam w domu, w czterech ścianach. Niestety, później też jakoś znajomość się urwała, wiadomo, wolał bardziej towarzystwo w swoim wieku. Czułam się strasznie samotna, mogłam tylko słuchać jak to dziewczyny rozmawiają o chłopakach, zazdrościłam im tego. Czasem nie chciało mi się żyć, nie widziałam sensu. Nikt mnie nie lubił, nikt nie chciał mojego towarzystwa. Nikomu nie mogłam powiedzieć co leży mi na sercu. Czasem nie było dnia, żebym nie myślała o zabiciu się, ale nigdy nie miałam na to odwagi. W sumie cały okres zawodówki, 3 lata, to było częste myślenie o samobójstwie. Jak miałam 20 lat, poznałam przez jakiś serwis sms, chłopaka, byłam z nim ponad pół roku, ale później zerwaliśmy, dlatego że on się gdzieś przeprowadził, mi nawet nie powiedział gdzie, czasem do mnie wpadał, skończyło się że raz w miesiącu się widzieliśmy, raz w miesiącu przyjeżdżał do mnie, więc nie chciałam czegoś takiego. Po kilku miesiącach poznałam innego faceta przez internet. Zaczęliśmy się spotykać, po kilku latach urodziło nam się dziecko. Później był ślub, a później rozstanie. Zawsze myślałam że jak będę miała męża, będę szczęśliwa, lecz niestety. Krótko po ślubie, po tym jak zamieszkaliśmy sami, okazało się że ślub był błędem. Zaczął mnie ignorować, olewać. Choć mieszkaliśmy razem, mało czasu ze sobą spędzaliśmy. Czułam się jak jakiś przedmiot, który służy tylko do posprzątania, ugotowania... Nie przypuszczałam nigdy, że mając męża, można czuć się tak bardzo samotnie. Znowu zaczęłam się czuć jak kiedyś, jak bezużyteczna osoba. Miałam tego dosyć, dlatego odeszłam. Może dodam jeszcze, że nigdy nie wiedziałam co chce w życiu robić. Nigdy nie miałam jakiś planów na przyszłość. Kompletna pustka w głowie. Mając 14 lat, wybrałam że będę się uczyć na fryzjerkę, nie wiedziałam jakie są inne możliwości. Początkowo było ok, ale później, szefowa tylko kazała sprzątać, latać robić dla niej zakupy, chodzić na pocztę. Nie wiem jak miałam się czegoś nauczyć, od samego przyglądania nie dałam rady. Po jakimś czasie przestałam to lubić. Niczego nie potrafiłam, tzn, niczego przez co mogłabym dostać pracę w tym kierunku. Kiedyś pracowałam na kasie w sklepie, ale tylko przez 3 miesiące, nie przedłużyli mi umowy. Ale to dlatego że nie szło mi najlepiej. I nigdy więcej pracować na kasie bym nie chciała. Rozdawałam też ulotki. I to jest moje całe doświadczenie zawodowe. W wielu miejscach starałam się o pracę, ale wszędzie gdzie byłam, nie odpowiadałam potencjalnym pracodawcom. Na rozmowach największą trudność sprawiało mi powiedzenie czegoś o sobie, niby to takie proste. Wszędzie gdzie byłam chcieli bardziej komunikatywne osoby, bardziej atrakcyjne, może po prostu trafiałam na złych ludzi. No i teraz, prawie 29 lat, bez pracy. I nie wiem co bym chciała robić. Mogłabym iść na sprzątaczkę, ale czasem nawet do tego potrzebne jest doświadczenie. Czuje się taka bezradna, bezsilna. Za cokolwiek się złapię, nie wychodzi mi to, do niczego się nie nadaję. Przez te prawie 29 lat, nie znalazłam niczego w czym bym była dobra. Czuje się jakbym nie pasowała do tego świata. Zrobienie czegokolwiek jest wielkim trudem. Nie mam żadnych znajomych, o przyjaciołach mogę jedynie pomarzyć. Nie wiem o czym rozmawiać z ludźmi, zazwyczaj krótko odpowiadam na pytania, nie mam pojęcia jak zacząć jakąś rozmowę, a jak bym chciała to zrobić, to boję się odezwać. Nawet z rodziną nie wiem o czym rozmawiać. Chciałabym mieć się komu wyżalić, ale nie mam, chyba dlatego piszę tutaj. Żeby jakoś wyrzucić to z siebie. Rodzina mnie tak naprawdę nie zna, nie wiedzą co czuję, co mi leży na sercu. Jak byłam nastolatką, to czułam się tak jakby im wcale na mnie nie zależało. W wieku dojrzewania, wiele razy słyszałam od ojca teksty w stylu "jaka ty jesteś brzydka", bardzo mnie to bolało, zwłaszcza że nieraz to słyszałam od innych. Czułam się jak jakiś potwór, wcale nie jestem taka brzydka, ale ludzie sprawili że czułam się jak najbrzydsza osoba na świecie. Przez co powstał u mnie wielki brak pewności siebie. Jak skończyłam zawodówkę, matka ciągle mi mówiła "idź w końcu do pracy", jakby to było takie proste, szukałam, nie znajdowałam. Ale jej to ciężko było wtedy wytłumaczyć. Do tego źle się czułam przebywając poza domem. Często nie chciało mi się wychodzić z domu, nie miałam do tego sił. Mam w życiu jakiegoś pecha. Nic mi się nie układa. Osoby które poznawałam, albo od początku mnie ignorowały, albo przez jakiś czas było ok, a później mnie olewali, odtrącali. Naprawdę czuję się do niczego, nikomu nie potrzebna, jakby nikomu na mnie nie zależało. Całkiem możliwe że do końca życia będę już sama, że nie poznam nikogo z kim mogłabym tak szczerze porozmawiać, o problemach, radościach... Nie potrafię nikogo takiego poznać. Nie mam pojęcia czemu ludzie przez większość mojego życia mnie odtrącali, nawet nie próbowali mnie poznać. No ok, zdarzył się jeden, ale co do czego też wyszło jak z innymi. Chciałabym zmienić swoje życie, ale przy każdej próbie była porażka. Małymi kroczkami do celu... czasem się tak nie da. Od jakiegoś miesiąca, znowu mnie nachodzą myśli samobójcze. Po prostu nie mam już sił. Ale żyję, egzystuje. I raczej nigdy nie spróbuje się zabić (choć nie wiem tego na 100%). Pewnie do końca życia będą mnie te myśli nachodziły. Ale skoro przetrwałam tyle lat, to dam radę dłużej - mam przynajmniej taką nadzieję. Teraz muszę żyć, bo jednak mam dziecko, a czego to się nie robi dla dziecka :) żyje dla niego. Gdyby nie dziecko, to bym tego nie pisała, by mnie dawno nie było na świecie. Dziecko to jedyne co mnie jeszcze trzyma przy życiu. I choć naprawdę, czasem nie chce mi się żyć, odechciewa się wszystkiego, nie mam na nic sił, czuję się bezradna, bezużyteczna, nikomu nie potrzebna, czuje że nic nie potrafię dobrze zrobić - muszę żyć. Nie chce mi się, ale muszę. Chciałabym być kiedyś szczęśliwa, tak naprawdę nigdy nie byłam. Przez szczęście rozumiem to, żeby być więcej razy zadowoloną, radosną, uśmiechniętą osobą niż zdołowaną. Jak do tej pory zawsze jest to drugie, a zadowolenie, uśmiechnięcie - często udawane. Ale jak już wspominałam, mam pecha, i to się chyba nigdy nie zmieni. Chyba niektórzy ludzi są skazani na bycie nieszczęśliwymi. Sroki że się tak rozpisałam, ale to i tak tylko część mojej historii. Chciałam się z kimś tym podzielić, nie mam komu się wyżalić. A czasem to pomaga, chociaż na chwilę. Nawet jeśli nikt by tego nie przeczytał, czasem trzeba wyrzucić to z siebie. W pewnym sensie chciałabym jakiejś pomocy. Na pewno nie chce współczucia, bo jak wiadomo każdy ma jakieś problemy, większe czy mniejsze... Nie jest tak, że użalam się nad sobą. Po prostu życie, a raczej ludzie sprawili że czuję się tak jak się czuję, i nie wierze w to, że coś się kiedykolwiek zmieni w moim bezsensownym, nic nie znaczącym życiu.

nie chce mi się żyć forum